Niektórzy architekci krajobrazu mówią – jeśli umiecie patrzeć, to zobaczycie, że cały świat jest ogrodem. Kasia zobaczyła go na działce o pow. 1506 m2, którą kupiła wraz z domem 10 lat temu. Wtedy naprawdę musiała posłużyć się wyobraźnią, ponieważ nie było tam jeszcze tak nastrojowo, jak obecnie.
Całą przestrzeń za budynkiem zajmował zwykły podręczny sad, składający się z dorodnych drzew orzechów włoskich, jabłoni, wiśni, śliw (po II wojnie światowej przez całe dziesięciolecia właściciele traktowali ogrody głównie jako źródło owoców i warzyw, a rośliny ozdobne – jako uzupełnienie upraw użytkowych). Tuż przy tarasie bezładnie leżał wał z kamieniami, usypany z ziemi wydobytej podczas budowania piwnicy pod domem. Jedynie okalające posesję modrzewie harmonizowały z charakterem willi.
NAWIERZCHNIE DOPASOWANE DO STYLU DOMU
Większość drzew owocowych była mocno zaniedbana, spróchniała i zagrzybiona, więc trzeba je było szybko usunąć z działki. Kasia nie zrobiła tego sama – wezwała na pomoc specjalistów od wycinki drzew oraz architektkę krajobrazu. Pierwsi dokonali piłami i ogniem tego, co było nieuchronne – wycięli i wykarczowali wszystkie spróchniałe, chore drzewa, zagrażające bezpieczeństwu nowych właścicieli. Co ciekawe, miejscowe przepisy nakazywały, żeby po takiej wycince bez zwłoki posadzić w ogrodzie podobną ilość drzew. Kasia zrobiła to z dużym okładem! Tyle że były to same formy ozdobne.
Lilianna Jampolska